Czym piszą astronauci? Popularna anegdota głosi: Amerykanie wydali miliony na zaprojektowanie specjalnego długopisu do pisania w kosmosie, a Rosjanie zabrali ze sobą ołówek. Historia ta może być świetnym przypomnieniem, że najprostsze rozwiązania są czasami najskuteczniejsze, jednak nie jest do końca prawdziwa.
Owszem, ołówek świetnie pisze w stanie nieważkości. Jednak czynniki, które nie mają żadnego znaczenia na Ziemi, nabierają niebagatelnego znaczenia w kosmosie. Kiedy grafitowa końcówka ołówka podczas pisania trze o papier, powstają małe okruszki grafitu. Na Ziemi wystarczy dmuchnąć i kartka jest czysta. Jednak w kosmosie pyłki te fruwają po wnętrzu stacji, zatykając filtry lub utrudniając oddychanie i widoczność. W silnie natlenionej atmosferze, drewniany ołówek stwarza ryzyko zapłonu. Grafit przewodzi elektryczność, co stwarza ryzyko uszkodzenia urządzeń elektrycznych, lub porażenia prądem. No i wreszcie pozostaje kwestia złamania się takiego ołówka, co wygenerowałoby fruwające w powietrzu drzazgi.
Mimo to, były próby używania ołówków w kosmosie. W 1965 NASA zakupiła specjalne ołówki mechaniczne. Niestety miały wysoką cenę i wydzielały grafitowy kurz. Cena za 34 sztuki wyniosła $4,382.50, ($128.89 za sztukę, czyli w dzisiejszych czasach $1000). Wzbudziło to spore kontrowersje, gdyż niektórzy uznali, że NASA zbyt chojną ręką wydaje publiczne pieniądze. W tym samym czasie Rosjanie wprowadzili ołówki woskowe, które nie wydzielały żadnego pyłu. Dodatkową zaletą było zastąpienie drewna papierem, który wystarczyło rozwijać w miarę zużywanie się wkładu. Wadą było niezbyt trwałe pismo, które można było niechcący rozmazać. Dodatkowy problem stanowiła konieczność pozbycia się papieru po „temperowaniu“. Kolejne próby NASA przeprowadzała z długopisami kulkowymi, które sprawdzały się nieźle, ale ze względu na różnicę temperatur, ciśnienia i brak grawitacji potrafiły się zapowietrzać.
Kosmiczny długopis
Przełom nastąpił dopiero w 1967. Space Pen został wynaleziony przez Paula Fishera, szefa Fisher Pen Company. W przeciwieństwie do typowego długopisu, Fisher Space Pen wykorzystuje kartridż ze sprężonym gazem wypychającym atrament. Sam atrament zamiast płynu, ma konsystencję żelu. Kosmiczne pióro potrafi pisać w stanie nieważkości, pod wodą i przy bardzo wysokiej lub niskiej temperaturze. Inną zaletą są wymienialne kartridże.
Fisher sam skontaktował się z NASA i oddał swój wynalazek do testów. Po 18 miesiącach NASA zakupiła 400 sztuk. Wkrótce w ich ślady poszli Rosjanie, porzucając swoje woskowe ołówki. O niezwykłych właściwościach kosmicznego długopisu niech świadczy fakt, że już od 50 lat zarówno Rosjanie, jak i Amerykanie załogi misji wyposażają w produkty Fishera. Zaletą kosmicznego pióra, jest nie tylko zdolność do pisania w niemal każdych warunkach, ale także niska cena. Agencje kosmiczne kupują je w hurcie po $3 za sztukę.
Czy zwykły człowiek też może kupić komiczny długopis? Jak najbardziej — produkty Fishera są dostępne online. Kosmiczny długopis może być świetnym prezentem, szczególnie dla kogoś zainteresowanego tematyką science-fiction lub lotami kosmicznymi.
Źródła: