„Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe” – to fraza, którą można znaleźć w niemal każdym zagranicznym filmie (na ogół w nieco bardziej rozbudowanej wersji). Czasami znajdziemy ją także w polskich filmach czy serialach. Dlaczego? Pozornie sprawa wydaje się prosta. Jeśli w naszym filmie umieścimy postać, która swoim wyglądem i zachowaniem będzie przypominała jakąś prawdziwą osobę, sprawa pachnie procesem. Dlatego należy wyraźnie zaznaczyć, że postacie są fikcyjne a wszelkie podobieństwa przypadkowe. Jednak fraza ta jest umieszczana nawet w filmach biograficznych i to takich, przy których pracuje osoba zainteresowana. Przy „Wściekłym byku” jako konsultant pracował Jake LaMotta, a film jest jego biografią. Ba! W dramacie „Muhammad Ali, the Greatest”, Muhammad Ali gra samego siebie. Mimo to w obu filmach formułka została użyta. A co z seriami Harry Potter, czy Avengers? Czy naprawdę ktoś może odnaleźć w sobie podobieństwo do fruwającego na miotle młodocianego czarodzieja? Skąd się wzięło to sformułowanie i od kiedy jest używane? Aby to wyjaśnić, musimy się cofnąć do czasów carskiej Rosji.
Grigorij Jefimowicz Rasputin był, mnichem, szarą eminencją na dworze rosyjskiego cara i jedną z najbardziej wpływowych osób w państwie. Jego rosnące z dnia na dzień wpływy przysporzyły mu prawdziwej armii wrogów. Jednym z nich był arystokrata Feliks Jusupow. Jusupow został uczestnikiem zakończonego sukcesem spisku na życie Rasputina. Plan zakładał użycie trucizny, jednak ta nie zadziałała i to mimo podania Rasputinowi kilku porcji. Wtedy zdecydowano się na zastrzelenie mnicha. I nawet wtedy, mimo zatrucia i kilku ran postrzałowych Rasputin zdołał powalić Jusupowa i uciec na zewnątrz posiadłości, w której spisek miał miejsce. Dopiero tam upadł. Dla pewności spiskowcy rozbili mu głowę pałką, po czym skrępowali i wrzucili do rzeki. Zamachowcy mieli pecha – widział ich świadek. Gdy wyłowiono ciało, okazało się, że Rasputin po wrzuceniu do wody wciąż żył i nawet zdołał uwolnić rękę z więzów. Policja po śladach krwi szybko trafiła na miejsce kaźni. Spiskowcy zostali aresztowani, jednak rodzina carska obeszła się z nimi łagodnie i zostali skazani jedynie na wygnanie z Rosji.
Jusupow zamieszkał we Francji, gdzie stał się znaną postacią. Wygnaniec chwalił się publicznie zabójstwem Rasputina, a nawet opublikował swoje wspomnienia, w których opisał całe wydarzenie ze szczegółami. Spowodowało to, że pośmiertna sława Rasputina rosła. Na temat jego życia powstały książki a w 1932 film fabularny pt. „Ostatnia cesarzowa”. Film w luźny sposób opowiadał o życiu Rasputina i okolicznościach jego zabójstwa.
Rok po premierze filmu pojawił się pozew przeciw studiu MGM. Stroną pozywającą była księżniczka Irina Jusupowa, czyli żona zabójcy Rasputina. Chociaż nazwiska większości bohaterów zostały zmienione, Irina rozpoznała w filmowej księżniczce Nataszy samą siebie. Jednak to nie sama obecność postaci wzorowanej na niej była przedmiotem pozwu, a scena, w której Rasputin hipnotyzuje i gwałci księżniczkę Nataszę. Irina uznała, że scena ta uderza w jej dobre imię. Pozew skończył się zwycięstwem pozywających. W Anglii wygrali od wytwórni $127373, a w jednocześnie toczącym się drugim procesie przed sądem amerykańskim doszło do ugody wysokości $250000. Oznaczało to dla studia straty wysokości jednej trzeciej budżetu całego filmu. Z filmu wycięto także scenę gwałtu, co spowodowało dziurę fabularną, gdyż nie wiadomo dlaczego postacie zmieniają nastawienie do Rasputina. W uzasadnieniu wyroku padło stwierdzenie, że film w stopniu niedostatecznym daje widzowi do zrozumienia, że postać z filmu nie ma nic wspólnego z prawdziwą uczestniczką wydarzeń.
Od tej pory zarówno MGM, jak i inne studia standardowo dodają formułkę do każdego filmu i serialu. Czasami jest ona używana w sposób prześmiewczy. Jedną z najbardziej znanych parodii, jest serial „South Park”, w którym początkowa plansza mówi, że postacie wzorowane na prawdziwych osobach są fikcyjne a ich głosy kiepsko imitowane. Innym zabawnym przykładem jest zakończenie filmu „Slacker” (1990), w którym możemy przeczytać: ta historia była oparta na faktach. Wszelkie podobieństwo do fikcyjnych wydarzeń lub postaci było czysto przypadkowe.
Czy formułka daje stuprocentową gwarancję bezkarności? Nie. Film „Jak wylansować piosenkarza” z 1980 roku, był luźno wzorowany na życiu piosenkarza Fabiena. Piosenkarz wytoczył proces wytwórni i wygrał procent zysków od filmu. Tak naprawdę prawo jest skomplikowane i każda sprawa jest inna (nie wspominając o różnicach w krajowych ustawodawstwach). Wspomniany już South Park od wielu lat bezkarnie prześmiewa celebrytów i polityków, gdyż satyra w USA jest chroniona prawnie pierwszą poprawką do konstytucji. Jednak film fabularny to inna sprawa i wytwórnie muszą się liczyć z konsekwencjami.
W Polsce także zdarzają się podobne sytuacje. Ostatnia miała miejsce w 2019. W filmie „Polityka” w reżyserii Patryka Vegi, główni bohaterowie przypominają czołowych polskich polityków, a jedna z postaci budzi silne skojarzenia z byłym rzecznikiem MON, Bartłomiejem Misiewiczem. Filmowa postać zażywa narkotyki i uprawia seks homoseksualny. Misiewicz pozwał Vegę, który buńczucznie odpowiedział, że nic w filmie nie zmieni i jak będzie trzeba, wrzuci film na chińskie serwery (celem uniknięcia blokady sądowej). Po krótkim czasie jednak zmienił zdanie i publicznie przeprosił za swoje uwagi oraz oświadczył, że filmowa postać nie ma nic wspólnego z Misiewiczem. W filmie umieszczono też odpowiednią adnotację w napisach końcowych.
Źródła:
https://en.wikipedia.org/wiki/Rasputin_and_the_Empress